Obraz przedstawiający umierającego Théodore'a Géricaulta jest równie zdumiewający, co niezachwiany

(Kolekcja AA Mungera / dzięki uprzejmości Instytutu Sztuki w Chicago)





Charles Émile Champmartin(ur. 1797)

Théodore Géricault na łożu śmierci, 1824

Na widoku w Art Institute of Chicago

Wielkie dzieła,W centrum uwagi Perspektywiczny

Perspektywiczny Dyskusja na tematy wiadomości z punktu widzenia, w tym narracje poszczególnych osób dotyczące ich własnych doświadczeń.

Patrząc śmierci w twarz

Théodore Géricault Charlesa Émile'a Champmartina na łożu śmierci, 1824. Wystawiany w Art Institute of Chicago. (Kolekcja AA Mungera / dzięki uprzejmości Instytutu Sztuki w Chicago)

Za pomocąSebastian Smee Sebastian Smee Krytyk sztuki Oto Théodore Géricault na łożu śmierci. Obraz, którego namalował jego przyjaciel Charles Émile Champmartin, wisi w Instytucie Sztuki w Chicago.



Tak, to straszny widok i trudno na niego patrzeć. Strasznie pomyśleć, że przedstawiony mężczyzna miał tylko 32 lata, był pełen pozornie niepowstrzymanego talentu i kiedyś tak pełen energii. Ale wyobrażam sobie, że byłoby to równie straszne dla każdego, kto go znał i kochał, gdyby miał 82 lata.

Malarstwo Champmartina to zadziwiająca rzecz. Namalowany bez zamieszania, ze zmiennymi tonami biało-brązowych olejów muśniętych nadgarstkową, niemal nonszalancką swobodą, jest jednak dokładny i niezachwiany — elektryzujący obraz kogoś balansującego na krawędzi nieodwołalnej zmiany, od ożywionej do nieożywionej.

Jest to dla mnie przypomnienie, że nie możemy pozostawić statystykom rządowym pracy polegającej na pojednaniu nas ze śmiercią. Powinniśmy starać się być przygotowani, kiedy nadejdzie czas, aby spojrzeć jej w twarz.



aktualizacja przy 4-tym sprawdzaniu bodźca

Wśród artystów francuskich epoki późnej i postnapoleońskiej Géricault (1791-1824) wytyczał drogę do romantyzmu. Był odpowiedzialny za Kirasjer szarżujący oraz Tratwa Meduzy , dwie najbardziej poruszające prace w Luwrze. Oryginalny, charyzmatyczny, żarliwy, z pasją autodestrukcyjną i fascynacją młodego człowieka śmiercią i stanami ekstremalnymi, zarówno fizycznymi, jak i psychicznymi.

Pod koniec życia zwrócił uwagę na portrety chorych psychicznie i martwych ciał. (Obraz Champmartina z 1824 roku wisi w Chicago w pobliżu jednego z makabrycznych studiów głowy Géricaulta odcięty przez gilotynę ). A on słynnie kochał konie . Kilka trzymał na własny użytek, malował i rysował z większą starannością, uwagą i wiernością niż jakikolwiek artysta jego epoki.

Pewnego dnia wracając do domu z Montmartre, został zrzucony z jednego ze swoich koni na stos kamieni. To oznaczało początek powolnego i bolesnego końca. Upadek uszkodził kręgosłup. Na jego plecach, na lewo od kręgosłupa, utworzył się ropień. Kolejny wypadek w autokarze na trasie z Paryża do Fontainebleau przysporzył więcej problemów. Ropień nabrzmiewał, gdy jechał konno do Fontainebleau, wracając tą samą drogą następnego dnia. Kilka dni później, ponownie jadąc, zderzył się z innym koniem, a wysiłek mięśni, który włożył w utrzymanie równowagi, spowodował pęknięcie ropnia, rozprzestrzeniając infekcję na jego udo. Jego stan stopniowo się pogarszał. A rok później, wkrótce po tym, jak Champmartin namalował ten wstrząsający obraz, już nie żył.

Géricault zainspirował karierę czołowej postaci romantyzmu, Eugène'a Delacroix (który pozował jako jedna z postaci umierających w Tratwie Meduzy). Ich związek nieuchronnie pogorszył reputację Géricaulta jako protoromantyka. Ale Géricault, który był wieloma rzeczami, był prawdopodobnie bardziej realistą niż romantykiem. Chciał pokazać rzeczy takimi, jakie były.

jak sprawić, by film stał się wirusowy za darmo

Ten duch, ta gotowość do stawienia czoła temu, co jest z miłością i bez kłamstwa, przerodziła się w przedstawienie Géricaulta na łożu śmierci Champmartina. Oddychać, mieć kości, mięśnie, ścięgna i tłuszcz, poruszać się, emotować, kochać — każdy ostatni aspekt tego jest cudem, który prędzej czy później zostanie nam wszystkim odebrany.

Great Works, In Focus Seria prezentująca ulubione prace krytyka sztuki Sebastiana Smee w stałych kolekcjach w całych Stanach Zjednoczonych. To są rzeczy, które mnie poruszają. Częścią zabawy jest próba zrozumienia, dlaczego.

Edycja zdjęć i badania przez Kelsey Ables. Projekt i rozwój: Junne Alcantara.

Sebastian Smee

Sebastian Smee jest krytykiem sztuki w Livingmax, laureatem nagrody Pulitzera i autorem książki The Art of Rivalry: Four Friendships, Betrayals and Breakthroughs in Modern Art”. Pracował w Boston Globe oraz w Londynie i Sydney dla Daily Telegraph (Wielka Brytania), Guardiana, Spectatora i Sydney Morning Herald.

Zalecane