Dwa pokoje, 14 Rothkos i świat różnicy

Sala Rothko w Narodowej Galerii Sztuki to otwarta, monumentalna przestrzeń. Jego architektura jest częścią zespołu. (Ashleigh Joplin/The Washington Post)

Waszyngton jest niezwykle bogaty w twórczość artysty Marka Rothko. Jego obrazy zostały zebrane przez Duncana Phillipsa, założyciela Phillips Collection, który stworzył pierwszy publiczny pokój Rothko w 1960 roku, kiedy zbudował aneks do swojego wypełnionego dziełami sztuki domu na 21st Street NW. To było ponad dekadę, zanim słynna kaplica Rothko w Houston otworzyła swoje podwoje i kilka lat przed tym, jak Rothko zainstalował kolejny zestaw wypełniających pokoje malowideł ściennych w penthouse'ie na Harvardzie. Narodowa Galeria Sztuki była również odbiorcą około 1000 prac Rothko w 1986 roku, kiedy Fundacja Rothko przekazała muzeum większość pozostałego majątku artysty. To sprawiło, że Waszyngton stał się centrum studiów Rothko i ośrodkiem wypożyczania jego prac do innych kolekcji na całym świecie.






Odwiedzający oglądają prace Marka Rothko w Narodowej Galerii Sztuki we Wschodnim Budynku. (Matt McClain/The Washington Post)
Pokój Rothko w kolekcji Phillipsa. (Matt McClain/The Washington Post)

Dzięki renowacji wschodniego budynku Galerii Narodowej, który został ponownie otwarty we wrześniu, miasto ma teraz drugą salę Rothko, dużą, pięciostronną przestrzeń w jednej z nowych galerii Tower przy Pennsylvania Avenue. Kontrast między dwoma pokojami Rothko jest uderzający. Przestrzeń Phillips Collection ma jedno wejście i jedno wąskie okno, zawiera tylko cztery obrazy i jest zdecydowanie zamknięta i intymna. Sala Galerii Narodowej ma trzy wejścia, jest pełna przefiltrowanego światła słonecznego, mieści 10 obrazów i jest otwarta i monumentalna. Mniejszy pokój Rothko może pomieścić jednocześnie tylko kilka osób, a dzielenie go nawet z jedną osobą wydaje się być o jedną osobę za dużo. Przestrzeń Galerii Narodowej pochłania ludzi, ale ciekawa rzecz dzieje się, gdy wchodzą, zwłaszcza jeśli korzystają z dwóch przejść, które łączą galerię z sąsiednim pomieszczeniem pełnym obrazów Barnetta Newmana: opuszczają głos i wykazują wyraźne oznaki medytacji i zaangażowania.

Urodzony w Rosji amerykański malarz Mark Rothko w 1965. (Associated Press)

Rothko, który zmarł w wyniku samobójstwa w 1970 roku, zyskał reputację jednego z najbardziej uduchowionych i przyjaznych dla użytkownika amerykańskich abstrakcjonistów połowy wieku. Pod koniec lat czterdziestych osiadł na wielkich płótnach pełnych świetlistych kwadratów i prostokątów koloru, unoszących się i rozpływających w tle, jak idee lub przeczucia wyłaniające się i oddalające w na wpół niepamięć na wpół rozbudzonego umysłu. Opierał się wrażeniu, że jego praca dotyczy czysto formalnych idei, jedynie studiów nad kolorem, lub że jest abstrakcyjna; wierzył, że tworzy obrazy uczuć, stanów umysłu i ducha.

A jednak intensywność i różnorodność jego uderzających kombinacji kolorystycznych, ciekawe słownictwo jego krawędzi (pierzasty, szczotkowany, rozmazany, rozpuszczający się lub twardy) oraz względna głębia i nasycenie jego barwnych form nabierają cech osobowości. Jego popisowe prace, które obecnie należą do najbardziej poszukiwanych obrazów XX wieku, nigdy nie są obrazami niczego obecnego na świecie, więc mamy trudności z ich opisaniem i często opieramy się na przymiotnikach, które równie dobrze odnoszą się do ludzi: łagodny , energiczny, wycofany, szorstki, towarzyski, nieśmiały. Istnieje tendencja do myślenia o jego dziełach bardziej jako o żywych istotach niż o zwykłych przedmiotach.



[ Kennicott na odrestaurowanym i rozbudowanym budynku National Gallery East Building ]

kiedy skończy się zamrożenie zatrudnienia?

To sprawia, że ​​doświadczenie pokoju pełnego jego pracy jest szczególnie intensywne. Cztery Rothko z kolekcji Phillips są ustawione naprzeciwko siebie na czterech ścianach pokoju, z wyraźną konwersacją kolorów między przeciwległymi stronami. W odległych krańcach pomieszczenia dwa w większości kwadratowe obrazy ze zdecydowaną tendencją pomarańczową prowadzą dialog, podczas gdy krótsza oś zdominowana jest przez bardziej pionowe obrazy z zieloną jako jednoczącą barwą. Długa ławka na środku pokoju — dodatek sugerowany przez samego Rothko po wizycie w 1961 roku — pozwala siedzieć, ale też utrudnia takie poruszanie ciałem, aby objąć wszystkie cztery obrazy (pojedynczy fotel obrotowy byłoby lepiej, ale niepraktyczne). Jesteś doskonale świadomy dwóch oddzielnych rozmów, ale nie jesteś w stanie śledzić obu naraz, co daje niesamowite wrażenie, że trwa rodzaj szeptu, gdy cztery istoty komunikują się wokół ciebie, obok ciebie i przez ciebie.

Kolekcjoner Duncan Philips i Rothko stworzyli pierwszy publiczny „Pokój Rothko” w kolekcji Phillips, aby był bardziej zamkniętą, intymną przestrzenią. (Ashleigh Joplin/The Washington Post)

Phillips nabywał te obrazy przez lata, a pokój Rothko zebrał swoją obecną formę w latach 1960-1966, kiedy dodał czwarty obraz, Ochra i czerwień na czerwieni. Ale pomimo zmian i remontów w aneksie muzeum, pomieszczenie jest nadal skonfigurowane w podobny sposób, jak wtedy, gdy Phillips zmarł w 1966 roku, więc obrazy są długoletnimi współmieszkańcami przestrzeni. W krótkim, niedokończonym eseju z około 1895 roku o artystach Chardin i Rembrandt, Marcel Proust zauważył dziwną przyjaźń, jaka wydaje się istnieć między przedmiotami w martwych naturach Chardina a rodzajami scen: Jak to się dzieje, gdy istoty i przedmioty żyją razem przez długi czas w w prostocie, we wzajemnej potrzebie i niejasnej przyjemności z wzajemnego towarzystwa, wszystko jest tutaj przyjaźnią. Rothko nie namalował prac w pokoju Phillipsa, by być zespołem, jak zrobił to ciemne panele Rothko Chapel w Houston, a jednak wyczuwa się między nimi przyjaźń. A możliwość, że z biegiem czasu upodobnili się do siebie po prostu przez bliskość, podobnie jak zwierzęta domowe przypominają swoich panów, a małżeństwa od dawna wydają się do siebie podobne pod względem ubioru i manier.




Prace Marka Rothko w Narodowej Galerii Sztuki, Budynek Wschodni. (Matt McClain/The Washington Post)

Mieszkańcy sali Rothko w Galerii Narodowej nie są na stałe (galeria wymienia obrazy, aby poszerzyć ekspozycję na ogromne zbiory prac artysty). Nie prowadzą też ze sobą dialogu. Zostały one ustawione wzdłuż ścian, podobnie jak magazyny o modzie, które czasami fotografują różnorodną grupę ważnych osób w fabule: dziesięciu najbardziej wpływowych autorów Ameryki lub dwudziestu młodych artystów, na których należy uważać. Są po prostu zebrane, a nie splecione ze sobą czy wzajemnie zaangażowane. Świadomość, że ich miejsce zamieszkania jest tymczasowe, daje im poczucie odosobnionej wyjątkowości. Skupiasz się nie na podobieństwach — czy przyjaźni — ale na różnicach, a nawet na konflikcie. Odrobina pomarańczy na tle czerni z fioletowym na wierzchu sprawia, że ​​jedno płótno wydaje się niesforne, odstające, a nawet wybuchowe. Inny ma dobrze wypolerowany obraz, który desperacko próbuje być Rothko Rothko, przestrzega wszystkich zasad, nie odbiegając w niczym niezbędnym do dobrego zachowania.

[ Kolekcja Phillips dodaje mały woskowy pokój, miękki, subtelny i ciepły ]

Skłania się ku anatomii obrazów Galerii Narodowej, rozbieraniu ich na części i szukaniu jakiegoś schematu taksonomicznego, który może je uporządkować w podgatunki. Jest to prawdopodobnie nieuniknione, biorąc pod uwagę rozmiar pokoju, który znacznie przewyższa pokój o wymiarach około 13,5 na 24 stopy w Phillips Collection. W 1954 Rothko mówił o celowości pokazania swoich prac w przestrzeniach o skali domowej: Nasycając pokój poczuciem pracy, ściany zostają pokonane. . . W Galerii Narodowej wysokie sufity i bardziej instytucjonalna skala przestrzeni wykluczają jakąkolwiek dominację ścian. Raczej wyczuwasz architekturę pokoju jako część zespołu i kluczową dla efektu, tak że obrazy, bez względu na to, jak duże i stanowcze, ostatecznie zachowują się trochę jak rzeźby w katedrze, zbiór postaci, które odgrywają większą , dramat teologiczny.


Pokój Rothko o wymiarach 13,5 na 24 stopy w kolekcji Phillips. (Matt McClain/The Washington Post)

Dziesięć obrazów w Galerii Narodowej to nadmiar bogactw, a przestrzeń przypomina raczej tę postacie lista w nagłówku sztuki Szekspira, podczas gdy obrazy z kolekcji Phillips zachowują się bardziej jak obsada czegoś Czechowa. Jednym z nich jest spektakl i skupimy się na szczegółach dużej obsady postaci, na tym, jak mówią, jak się ubierają, jak podkreślają swoją obecność; drugi to dramat salonowy, którego autorem są blisko spokrewnieni ludzie z określonego czasu, miejsca i klasy, i skupia się na relacjach między jednostkami.

Te dwie sztuki teatralne wciągają zwiedzającego. W Galerii Narodowej poruszasz się po pokoju anonimowo, jak podglądacz na dużym zgromadzeniu, na którym nikt zbyt dobrze nikogo nie zna. W Phillips pragniesz czasu w samotności — czasu ze swoimi ulubionymi gośćmi i nie znosisz obecności choćby jednego intruza w przestrzeni. Mniejszy pokój Rothko czasami da ci ulotną iluzję, że te obrazy są twoje. Większa przestrzeń Galerii Narodowej mówi: To są nasze zasoby, zasoby wspólne. Obie przestrzenie wiążą się z poczuciem oczekiwania i rozwijania. W Phillips czekasz, aż twoja ewoluująca reakcja nabierze sensu; w Galerii Narodowej sam pokój jest zaprojektowany tak, aby ewoluował, a jeśli zostawisz go bez żadnego szczególnego związku, zawsze istnieje obietnica, że ​​być może następnym razem wszystko będzie inaczej.

W dzisiejszych czasach jest zimno, a słońce wcześnie zachodzi, ale dwie sale Rothko oferują dwa zupełnie różne sposoby myślenia o świecie na zewnątrz. Jeden to ogród, drugi dzicz.

Zalecane