Recenzja książki: Poczucie zakończenia — Julian Barnes

Poczucie zakończenia, najnowsza powieść angielskiego pisarza Juliana Barnesa rozpoczyna się krótką listą wspomnień narratora sprzed 40 lat, wraz z zastrzeżeniem, że ostatnie z nich nie jest czymś, co naprawdę widziałem, ale to, co w końcu przypominasz sobie, to nie zawsze takie samo, jak to, czego byłeś świadkiem.





To pierwszy z wielu takich zapisów w tej historii Tony'ego Webstera, 60-letniego emeryta mieszkającego pod Londynem, który podjął się trudnego projektu: rozeznania, jaką rolę, jeśli w ogóle, mógł odegrać w tragedii sprzed dziesięcioleci. Aby to zrobić, musi przekonać starą dziewczynę, której nie widział ani nawet nie myślał od wielu lat, aby oddała pamiętnik, który jest, przynajmniej z prawnego punktu widzenia, jego własnością. Podczas gdy Tony czeka na jej nieoczekiwaną współpracę, nie ma innego wyjścia, jak przeszukać swoje wspomnienia, wykopując najlepiej jak potrafi wszelkie szczegóły lub strzępy informacji kontekstowych, które zakopał.

Pamiętnik należał do Adriana Finna, najzdolniejszego i najbardziej pewnego siebie członka nastoletnich przyjaciół Tony'ego, którego w latach 60. łączyła historia, filozofia i bon moty w angielskiej szkole dla chłopców. Była dziewczyna to Veronica Ford, której związek z Tonym był krótkotrwały i frustrująco czysty. Tym, co łączy tę trójkę, można powiedzieć, po tak długim czasie, jest śmierć matki Weroniki, która trzymała pamiętnik Adriana, odkąd popełnił samobójstwo niedługo po tym, jak chłopcy rozeszli się.

Kiedy Tony dowiaduje się, że matka Veroniki, którą spotkał tylko raz podczas nieprzyjemnej weekendowej wizyty, przekazała mu 500 funtów i pamiętnik Adriana, jest odpowiednio zdziwiony. Jego ciekawość przeradza się w obsesję, gdy dowiaduje się, że Veronica wzięła pamiętnik dla siebie i nie chce się z nim rozstać. Następuje kampania e-mailowa, w której Tony postanawia być uprzejmy, nienaruszony, wytrwały, nudny, przyjacielski: innymi słowy, kłamać. Zdeterminowany, by dotrzeć do sedna zagadki i przekonany, że pamiętnik zawiera klucz, przyjmuje ton niezachwianej radości z Veronicą, która na jego maile odpowiada krótko, jeśli w ogóle.



2000 miesięcznie pakietu stymulacyjnego

Dzięki swojemu charakterystycznemu wdziękowi i umiejętnościom Barnesowi udaje się zmienić tę grę w kotka i myszkę w coś naprawdę trzymającego w napięciu, ponieważ Veronica ujawnia tylko tyle informacji, że Tony desperacko pragnie więcej. Jedna strona z pamiętnika, która sugeruje bardzo nietypowy list pożegnalny, skonstruowany na wzór Tractatus Logico-Philosophicus Wittgensteina, to wszystko, co Veronica pozwoli mu zobaczyć. Później osobiście szorstko wręcza mu kserokopię starego listu zaadresowanego do Adriana i Weroniki, napisanego przez młodego i wściekłego Tony'ego, w którym pisarka żółto życzy nowej parze szybkiego zerwania i goryczy na całe życie, która zatruje was kolejne relacje.

Oba dokumenty zawierają wskazówki co do natury i stopnia udziału Tony'ego w tym, co doprowadziło do samobójstwa jego przyjaciela. Ale Tony — teraz kochający dziadek, który polubownie rozwiódł się z żoną i spędza dni na wolontariacie w szpitalnej bibliotece — jest albo zbyt tępy, albo zbyt gęsty, by połączyć kropki. I tu wreszcie pojawia się centralne pytanie, jakie Barnes stawia w swojej powieści: jeśli to nie zwykła głupota powstrzymuje Tony'ego przed zobaczeniem, co właściwie się wtedy wydarzyło, to co to jest? Co jeszcze uniemożliwia mu rozpoznanie mglistego kształtu jego własnej winy?

The Sense of an Ending – który został nominowany do brytyjskiej nagrody Man Booker Prize, co oznacza, że ​​Barnes został tak uhonorowany po raz czwarty – zmaga się z tym pytaniem i dochodzi do zrezygnowanego wniosku. Ze swojej strony Tony przekazuje od pierwszej strony swoje wątpliwości dotyczące tego, co jest w stanie sobie przypomnieć; wątpliwości te narastają w tekście jak zeznania świadka (nie mogłem z tej odległości zeznawać, nie mogę stąd określić), zanim zakończą się pełnym wyznaniem nierzetelnej narracji: przesadzam, przekręcam.



Tony mówi nam, a raczej Barnes, to, co wszyscy wiemy, ale nie chcemy przyznać: że pisząc nasze własne autoryzowane autobiografie, jesteśmy zobowiązani umową, by wszystko kierować najpierw według tematu. Rzeczy — zwykle najbardziej nieprzyjemne — zostają pominięte. A potem, po pewnym czasie, te nieprzyjemne wydarzenia zostają zapomniane — zakładając, że wszystko pójdzie gładko, a upiorne pamiętniki lub dokumenty nie pojawią się, by kwestionować nasze wspomnienia. Tony ujmuje to w ten sposób: W miarę jak maleją świadkowie twojego życia, jest mniej potwierdzenia, a zatem mniej pewności co do tego, kim jesteś lub byłeś. Jak się czuje, wypowiadając te słowa? Smutny? Mający szczęście? Tony może być niewiarygodnym narratorem, przypomina nam Barnes, ale nie obwiniaj go. Jaki ma wybór?

co się dzieje, gdy pies kogoś ugryzie

Turrentine jest pisarzem i krytykiem z Brooklynu.

POCZUCIE ZAKOŃCZENIA

Autor: Julian Barnes

Przycisk. 163 osoby 23,95 zł

Zalecane