Jankesi zmiażdżeni przez Blue Jays, gdy trwa fatalna passa przegranych





Przypomnijmy sobie noc 27 sierpnia, kiedy Yankees byli w Oakland i rozszerzyli swoją passę zwycięstw do 13 meczów. W tym momencie Blue Jays byli już 9 i pół meczu z Yankees – po namyśle. A play-offy były prawie na tyle bliskie, by posmakować.

O rany, jak to się zmieniło w ciągu dwóch tygodni.

Yankees przegrali szósty mecz z rzędu w czwartek, 6-4, a ich przewaga nad Blue Jays o drugie miejsce na dziką kartę ogranicza się do połowy meczu. Nowojorska seria przegranych sześciu meczów u siebie była najdłuższa w historii obecnego boiska (od 2009 r.), a czteromeczowe przegranie na Yankee Stadium z Blue Jays miało miejsce wcześniej tylko raz (22-25 maja 2003 r.).



W siódmej rundzie meczu z remisem Sal Romano zezwolił Bo Bichette'owi na dwukrotny singiel RBI i to zrobiło różnicę. Bichette wszedł w noc bez trafienia w 13 nietoperzach podczas serii, ale najwięcej obrażeń zadał Yankees w czwartek.

Obejmowało to solowe uderzenie w pojedynkę przeciwko Néstorowi Cortesowi Jr., jednej z zaledwie dwóch skaz na linii statystyk nowojorskiego startera. W rzeczywistości Cortes dał Yankees dokładnie to, czego potrzebowali: sześć stałych rund, aby zapewnić zaklęcie na bullpen, który działał 11 z poprzednich 18 rund.

Ale temat ostatnich nieszczęść Nowego Jorku, ofensywnej nieudolności, pojawił się ponownie. Anthony Rizzo wykonał większość ofensywy dwoma seriami, ale nie zdołał wykorzystać później w sytuacji dwóch na zero. Rizzo trafił na wybór obrońcy, a Giancarlo Stanton podążył za nim z podwójną grą kończącą zmianę.



NAJWAŻNIEJSZE CECHY GRY:

Zalecane