TV: W „Falling Skies” TNT amerykański ojciec walczy z najeźdźcami przestrzeni osobistej

Któregoś dnia przyłapałem się na kolejnym postapokaliptycznym zamyśleniu, w którym powszechna śmierć i panika — poprzez inwazję obcych lub jakąkolwiek inną preferowaną przez popkulturę narrację o ostatecznej katastrofie — oferują dziwnie relaksujący balsam na codzienne niepokoje.





Co by się stało, gdyby wirus pochłonął 100 milionów lub więcej My Fellow Americans? Co pozostanie dla reszty z nas po chaosie? Jaką gospodarkę opartą na złocie moglibyśmy połączyć? Co się dzieje z przedmieściami?

Zauważ, że używam słów my i my. Bo co to za zagłada, jeśli nie jesteś jednym z tchórzliwych, dobrze uzbrojonych ocalałych? To jest prawdziwy narcyzm w prawie wszystkich kosmicznych najeźdźcach, masowych epidemiach, zarażonych przez zombie, klimatologicznych igrzyskach głodowych: ja i ja dajemy sobie radę, ale ledwo. Ty i twoje? Nie tak bardzo.

Co prowadzi nas do kolejnej dystopijnej wizji z nazwą marki Stevena Spielberga (jako producenta wykonawczego), tym razem jako taniego, ale od czasu do czasu intrygującego społecznego studium science fiction o nazwie Falling Skies, którego premiera odbędzie się w niedzielę wieczorem w TNT.



Obcy zastępowali wiele metaforycznych kamieni zmartwień w ciągu ostatniego stulecia – reprezentowali obawy o emigrację i imigrację, obawy przed faszyzmem, czerwone zagrożenie i śmiertelną pandemię.

Teraz wydaje się, że pozaziemska wrogość wyzwala w amerykańskiej postaci zaciekłą obronę rodziny, obecnie pokazywaną w Falling Skies, ale także silny motyw w inspirowanej Spielbergiem Super 8 w multipleksie. Podobnie jak w pamiętnym remake'u Wojny światów Spielberga z 2005 roku, te historie nie dotyczą już jednoczenia szerszej rodziny ludzi przeciwko wspólnemu wrogowi. Dotyczą bardziej egoistycznego impulsu, aby chronić swoją jednostkę rodzinną.

Choć dobrze uzbrojony i nerwowy, Falling Skies jest podprogowo zajęty rodzicielstwem helikoptera i ideą, mój dziecko jest bardziej uzdolnione niż Twój , a tym samym bardziej godny zbawienia. Grupa bojowników o wolność przetrwała dzięki sprytu i czegoś, co wydaje się być wystarczającą ilością gulaszu Dinty Moore, ale wydaje się, że wszyscy nadal używają tej samej taktyki, udoskonalonej w dążeniu do poprawy wyników testów swoich dzieci i szans w tej chwili… zniszczona Liga Bluszczowa.



Jak widać w Dniu Niepodległości, Dystrykcie 9 oraz zarówno w starej, jak i nowej wersji V, kosmici przybywają i przysiadają swoje monstrualne statki-matki tylko nad tymi miastami, które są wystarczająco duże, aby mieć duże ligi sportowe. W Falling Skies oznaczało to zasłonę dla Bostonu, gdzie niewielka liczba ocalałych utworzyła jednostki milicji w ruchu, działające bez kontaktu radiowego lub pozornego centralnego dowództwa. To spełnienie najśmielszego marzenia Tea Party.

Jako członek drażliwej jednostki drugiej mszy Noah Wyle jest Tomem Masonem, owdowiałym ojcem trzech synów. Kiedyś był profesorem historii w college'u (czytaj: miękki, wieża z kości słoniowej, liberał). Teraz, sześć miesięcy po przejęciu przez kosmitów, pracuje jako żołnierz z karabinem maszynowym (czytaj: Czerwony Świt, prawdziwy patriota, tata alfa).

Obcy, zwani Skitterami przez bojowników o wolność ludzi, sieją zniszczenie i śmierć w zwykły, niestosowny sposób H.G. Wellsa, prawie kończąc wygodny styl życia, który kiedyś znali Amerykanie. Wyrzuty sumienia to zasadniczy wątek w nastroju Falling Skies — moralizatorski ton wszystkich epopei kosmicznych o inwazji; ciesz się dzisiaj i tym, co masz, bo jutro to wszystko może należeć do gadów z kosmosu.

Co więcej Skitters chcą zniewolić nasze dzieci. Lubią łapać nastolatków i przyczepiać im biomechaniczne uprzęże przypominające stonogi, które zamieniają dzieci w nieme, posłuszne sługi. (Wstaw tutaj swój własny dowcip o leniwych nastolatkach / SMS-ach.)

Rzeczywiście, środkowy syn Toma, Ben (Connor Jessup), sympatyczny matematyk, został schwytany przez Skitters. Jego najstarszy syn, Hal (Drew Roy), zawodnik lacrosse o silnej woli, całkiem dobrze zniósł życie żołnierskie, podczas gdy jego najmłodszy syn, Matt (Maxim Knight), co zrozumiałe, cieszy się z dawnych czasów PlayStation i płatków śniadaniowych.

Ben, teraz poddany lobotomii, niewolnik z kosmosu, zostaje zauważony, gdy maszeruje w armii Skitterów; Nieustępliwe pragnienie Toma, by go uratować – w rzeczywistości jego instynktowna potrzeba postawienia rodziny przed większą grupą – jest sprzeczne z rozkazami przywódcy drugiej mszy, kpt. Weaver (Will Patton). Podczas potyczki Skitter, inny ojciec odkrywa swojego zaprzężonego syna i sprowadza go z powrotem do bazy. Myślisz, że nastolatki są teraz kapryśne? Spróbuj usunąć obce urządzenia przyspawane do ich kręgosłupa.

Tymczasem argumenty Toma i kapitana dotyczące dobra społeczności w porównaniu z potrzebami jednostki są wątłym, powracającym motywem w Falling Skies i szybko stają się nieaktualne.

Podobnie jak nierówny dramat zombie AMC The Walking Dead , Falling Skies nadrabia deficyt budżetowy na efekty specjalne, zajmując się socjologią hakerską, w której różne archetypy postaci wyrażają się w frazesach my kontra oni. Pisanie i aktorstwo mają tendencję do scen i wierszy, które słyszeliśmy w niezliczonych, nieudanych serialach sci-fi – forma plagiatu, którą fani gatunku bardziej życzliwie uważają za hołd.

To jeden z tych dramatów akcji, który nazywam podziękowaniem za to, co tam zrobiłeś. Wtedy bohaterowie, których osobowości się ścierają, muszą wspólnie stawić czoła oślizgłemu, niepokonanemu wrogowi, a następnie związać się w walce. To nieuchronnie prowadzi do tego, że jeden z bohaterów niechętnie dziękuje swojemu byłemu przeciwnikowi: Dzięki za to, co tam zrobiłeś.

Na obozie przetrwania Wyle's Tom jest zaangażowany w romantyczną wersję podziękowania za to, co zrobiłeś tam z dr Anne Glass, twardą pediatrą (Moon Bloodgood), która służy jako lekarz podczas drugiej mszy, nie ujawniając swoich emocjonalnych ran.

Kiedy drużyna uderzeniowa Toma wpada w konflikt z bandą surwiwalowych maruderów kucających w auli szkoły średniej, zostaje schwytany przez przywódcę gangu, Johna Pope'a (Colin Cunningham), który okazuje się być najbardziej fascynującą postacią serialu. Dzieje się to nie chwilę za wcześnie, ponieważ pokaz jest spowalniany przez tak wiele drewnianych występów, w tym Wyle'a.

W trakcie pierwszych sześciu odcinków zaczynasz kibicować kosmitom, co nie mogło być intencją pisarzy. Kiedy bojownicy o wolność infiltrują obce gniazdo w ruinach szpitala, widzowie ujrzą niepokojący obraz Skitter, która z miłością drzemie z miotem ludzkich nastolatków, głaszcząc ich głowy czymś w rodzaju miłości. Każdy wygląda na zadowolony. Czy kosmici przybyli, aby uratować nas od nas samych?

Jest to chyba najbardziej intrygująca i niestety niezbadana możliwość zaprezentowana w pierwszej połowie sezonu Falling Skies — że ktoś (coś) może się pojawić, zniszczyć twoją rodzinę i wartości majątkowe, a potem lepiej niż ty zaopiekować się twoimi dziećmi.

Oglądałbym program o tym, ale w większej liczbie scen niż w Falling Skies wykorzystuje ten sam stary hokum o kosmicznej inwazji. Jest za dużo pustej brawury, niezdarnego postamerykańskiego (ziemskiego) patriotyzmu i wielu niechlujnych kolesi i zgrabnych dam, które dziękują sobie nawzajem za to, co tam zrobili.

Spadające niebo

(dwie godziny) premiery

o 21:00. Niedziela w TNT.

Zalecane