W Rhizome waltornista Abe Mamet zakotwicza wspaniały kwartet jazzowy

Francuski waltornista Abe Mamet, w środku, wystąpił w Rhizome 8 października z perkusistą Joe Palmerem (z lewej), basistą Stevem Arnoldem i Sarah Hughes, nie pokazanym na zdjęciu. (Jamie Sandel)





zielony malajski kratom vs maeng da
Za pomocąMichael J. West 9 października 2021 o 13:52 EDT Za pomocąMichael J. West 9 października 2021 o 13:52 EDT

Julius Watkins, pierwszy duży waltornista jazzu, miałby w ten weekend skończyć 100 lat. Oczywiście, aby uczcić tę okazję, jedynym ważnym jazzowym waltornistą w Waszyngtonie był 27-letni Abe Mamet. W piątek wieczorem Mamet wystąpił jako część wspaniałego kwartetu na trawniku w Rhizome, gdzie zespół uhonorował Watkinsa i dał Mametowi kilka własnych rekwizytów.

Być może Watkins ustanowił swój rodowód, ale francuscy waltorniści wciąż są rzadkością w jazzie. Szkoda, jak pokazał kwartet. Grając pod namiotem z baldachimem (czasem osłabionym przez przejeżdżające pociągi metra i helikoptery), róg Mameta pięknie komponował się z saksofonem altowym Sarah Hughes w utworach takich jak Think of One Theloniousa Monka (którego oryginalne nagranie było przełomowe dla Watkinsa z 1953 roku) i wspaniałe Life of Watkinsa. Miłość. Bardziej interesujące było jednak to, że pojedynkowali się zamiast mieszać. Na swingersie Watkinsa Blue Modes wymienili się przekomarzającymi się czwórkami, a następnie przeszli do żartobliwego kontrapunktu. Hughes emitował chłodne tony na altowym, podczas gdy Mamet grał agresywnie, jakby chciał przebić się przez naturalny, łagodny dźwięk waltorni. Spotkali się w środku.

Między piosenkami i po przerwie Mamet opowiadał słuchaczom o Watkinsie i jego znaczeniu, notatkami na temat jego historii, stylu komponowania i spuścizny jako nauczyciela (przy czym Mamet zauważył, że był częścią trzeciego pokolenia waltorni jazzowej). Może można powiedzieć, że to właśnie ta spuścizna była przedmiotem drugiej połowy serialu. Ale co ważniejsze, była to własna muzyka Mameta.



Historia reklamy jest kontynuowana pod reklamą

To był inny świat. Tam, gdzie prace Watkinsa opierały się na bebopie i krótkotrwałym ruchu jazzu i klasycznego trzeciego strumienia, utwory Mameta były post – cóż, to wszystko. Jego MallRats koncentrowało się na ulicznym rytmie renesansu orkiestr dętych, z waltornistą, basistą Stevem Arnoldem i perkusistą Joe Palmerem, którzy dublowali ten rytm. (Hughes usiadł.) Mamet zagrał bez akompaniamentu w Dawn, powolnym utworze z mistrzowskim wykorzystaniem przestrzeni i tempa, zanim Hughes powrócił do Joe Bonnera, funkowym hołdzie dla zmarłego pianisty, który był jednym z mentorów Mameta. Na bis zespół powrócił do dzieła Watkinsa: The Oblong, które w swojej interpretacji miało niejasny klimat Nowego Orleanu (chociaż Mamet zagrał bardziej nowoczesny swing – mocny – nad tym klimatem).

Chociaż wieczorna koncentracja na waltorni była oczywista, nie byłoby uczciwe stwierdzenie, że Mamet był całym przedstawieniem. Arnold był płodnym solistą, dzięki czemu bas śpiewał w Life of Love. Palmer nie grał solo, ale z pewnością był groovemasterem koncertu, niemal telepatycznie zamykając się z Arnoldem w Reasons in Tonality i Joe Bonner. Tymczasem w improwizacji po pięknie skonstruowanej improwizacji Hughes raz po raz udowadniał, że jest skarbem obywatelskim. Czy jest gdzieś tutaj most, który możemy nazwać jej imieniem?

Zalecane