Michael Dirda

NIESAMOWITE PRZYGODY KAVALIER & CLAY





Autor: Michael Chabon

Losowy Dom. 639 za osobę 26,95 USD

Jak niesamowite, pytasz? Cóż, pomyśl: nastolatek o imieniu Joseph Kavalier ucieka z okupowanej przez nazistów Pragi, ukrywając się w zapieczętowanej trumnie, w której znajduje się również legendarny żydowski potwór, Golem. Jeszcze inny młody człowiek, Tom Mayflower o krępych nogach, odkrywa, że ​​został wybrany przez mistyczną Ligę Złotego Klucza, by stać się plagą niesprawiedliwości i zbawcą uciśnionych, niczym innym jak superbohaterem w niebieskim garniturze, Escapistą. Mniej więcej w tym samym czasie bibliotekarka w okularach, panna Judy Dark, „Podwyższona asystentka katalogu wycofanych z eksploatacji”, zostaje nieoczekiwanie przemieniona (przewód elektryczny, starożytny artefakt) w, tak, tę mrocznie promienną Panią Nocy, odkrywczą ubraną ( tj. nieubrana) bojowniczka z przestępczością Luna Moth. Nie mniej ważne jest to, że jest drapieżny, szybko mówiący Sammy Clayman, amerykański wizjoner z rocznika 1939:



„Sammy śnił zwykłe sny Brooklynu o ucieczce, przemianie i ucieczce. Śnił z zaciekłymi pomysłami, przemieniając się w wybitnego amerykańskiego powieściopisarza lub słynną inteligentną osobę, jak Clifton Fadiman, a może w bohaterskiego lekarza; lub rozwijając, poprzez praktykę i samą siłę woli, mentalne moce, które dałyby mu nadprzyrodzoną kontrolę nad sercami i umysłami ludzi. W szufladzie biurka leżało – i leżało przez jakiś czas – pierwsze jedenaście stron obszernej autobiograficznej powieści, zatytułowanej albo (w trybie perelmańskim) Przez Abe Glass Darkly, albo (w Dreiserowskim) Amerykańskie rozczarowanie (temat którego był nadal w zasadzie ignorantem). Poświęcił zawstydzoną liczbę godzin niemej koncentracji – zmarszczone brwi, wstrzymany oddech – na rozwój ukrytych w mózgu zdolności telepatii i kontroli umysłu. I podekscytowany tą Iliadą medycznych bohaterów, Łowcami mikrobów, przynajmniej dziesięć razy. Ale jak większość mieszkańców Brooklynu, Sammy uważał się za realistę i ogólnie jego plany ucieczki koncentrowały się wokół zdobycia bajecznych sum pieniędzy.

„Od szóstego roku życia sprzedawał od drzwi do drzwi nasiona, batoniki, rośliny doniczkowe, płyny do czyszczenia, pasty do metalu, prenumeraty czasopism, nietłukące się grzebienie i sznurowadła. W laboratorium Żarkowa na kuchennym stole wynalazł prawie funkcjonalne zapinacze na guziki, tandemowe otwieracze do butelek i nieogrzewane żelazka do ubrań. W ostatnich latach uwagę komercyjną Sammy'ego przykuła dziedzina profesjonalnej ilustracji. . .

Zharkov, co pamiętają osoby w pewnym wieku, był pomocnikiem naukowca w komiksach o Flashu Gordonie. Co! Nie pamiętasz? Bez obaw: W The Amazing Adventures of Kavalier & Clay Michael Chabon (cudowny autor Wonder Boys i The Mysteries of Pittsburgh) odtwarza — w nakrapianych szczegółach, z ciepłem, pizzazz i prozą niczym jedwab — samą teksturę życia od 1939 do 1955, rozkwitu poduszek, muzyki big-bandowej, Hitlera, słuchowiska radiowego, bohemy z Greenwich, karnawałowych silnych mężczyzn, Joe DiMaggio, pinup girls, żydowskich emigrantów, papierosów Old Gold, BB i, co nie mniej ważne, przez wszelkie środki, komiksy. Z pewnością podczas tych żywiołowych, bolesnych lat samo życie w Ameryce musiało wydawać się najbardziej niesamowitą przygodą ze wszystkich.



Zwłaszcza dla kilku genialnych chłopców. Po przemyceniu się przez pół świata do Nowego Jorku, były student sztuki Joe Kavalier łączy siły ze swoim gorącym kuzynem Samem Clayem (już nie Klaymanem) w celu stworzenia komiksowego rywala dla Supermana. Escapist nie tylko walczy z przestępczością, ale uwalnia od niej świat. Uwalnia ludzi, rozumiesz? Przychodzi w najciemniejszej godzinie. Obserwuje z cienia. Prowadzony tylko przez światło… światło z… Jego Złotego Klucza! Chabon jest wyraźnie tak poinformowanym studentem gatunku krzyżowców w pelerynach („Chcę przyznać, że mam ogromny dług w tym i we wszystkim, co kiedykolwiek napisałem w pracy nieżyjącego Jacka Kirby'ego, króla komiksów”), i opisuje Lunę Moth and the Swift oraz pół tuzina innych superbohaterów tak przekonująco, że wkrótce niewielu czytelników będzie wypatrywać, na strychach i w sklepach z używanymi rzeczami, Amazing Midget Radio Comics No. 1. To jest problem z wyświetlaniem okładek Escapist, który dostarcza Hitlerowi potężnego sianokosa. Oczywiście ostatni numer 1, który pojawił się na aukcji w Sotheby's, poszedł „po ożywionej licytacji” za 42 200 USD. I nie był nawet w idealnym stanie.

Choć uporczywie powraca do wzlotów i upadków swoich bohaterów w komiksach (przedsięwzięcie w dużej mierze żydowskie: „Clark Kent, tylko Żyd wybrałby takie imię dla siebie”), Chabon aranżuje swoją powieść jako zestaw obrazów przedstawiających życie w latach 40. , to „moment niedościgniony w tym stuleciu dla werwy, romantyzmu, polerowania i zabawnej, uporządkowanej odmiany duszy”. Na przyjęciu wydanym przez surrealistycznego handlarza dziełami sztuki Joe ratuje życie Salvadorowi Dali, gdy mechanizm oddechowy zacina się w skafandrze do nurkowania, w którym zanurzył się malarz. Sam zwiedza pozostałości po Targach Światowych z 1939 roku. Partnerzy biorą udział w premierze „Citizen Kane”, a Joe tańczy z Dolores Del Rio. Sam zostaje obserwatorem samolotów w czasie wojny na szczycie Empire State Building; jego kuzyn występuje jako kuglarz na nowojorskich bar micwach.

Chabon zabiera nas wszędzie: na boczne ulice Pragi, do siedziby Ligi Aryjsko-Amerykańskiej, na imprezę gejowską, na alaskańską placówkę wojskową w czasie wojny, do słynnego magicznego sklepu Louisa Tannena, do fikcyjnego przedmieścia Bloomtown na Long Island. Spotykamy niespokojnych grubasów, żałobnych artystów, dwuwymiarowych fanatyków: odlotową gwiazdę radiową Tracy Bacon, sprzedajny Sheldon Anapol, szef Empire Comics i jego kuzyna Jacka Ashkenazy, prezesa Racy Publications, Inc., Mighty Molecule (aka „the Mighty Molecule najsilniejszego Żyda świata”), byłego kandydata na prezydenta Alfreda E. Smitha, szalonego pilota podobnego do Yossariana nazwiskiem Shannenhouse i, co najważniejsze, Rosy Luxemburg Saks, którą Joe pierwszy raz widzi nago w łóżku innego mężczyzny i którą on, nic dziwnego , nigdy nie zapomina. Kiedy ta dwójka spotyka się ponownie, niespodziewanie pewnego wieczoru, Joe w naturalny sposób zaczyna odczuwać „gorączkę i trochę zawrotów głowy”, ale na szczęście „chłodny zapach talku Shalimar, który wydzielała, był jak poręcz, o którą mógł się oprzeć”. Kolejne strony, na których Rosa zabiera młodą artystkę komiksową do swojej pracowni, gdzie nieśmiało rozmawiają o malarstwie, snach i o sobie nawzajem, to arcydzieło czułości, jeden z najlepszych we współczesnej powieści przedstawiający dwoje ludzi powoli, niepewnie upadających. zakochany.

Ach, ale w tej powieści jest tyle dobrych rzeczy, że trudno się ograniczyć. Zwróć uwagę na mądrość ulic George'a Deaseya, cynicznego powieściopisarza i czasami redaktora Racy Police Stories: „W życiu jest tylko jeden pewny sposób na zapewnienie, że nie zostaniesz wklejony przez rozczarowanie, daremność i rozczarować. I to zawsze po to, by w miarę swoich możliwości upewnić się, że robisz to wyłącznie dla pieniędzy. 'Deasey kończy, z przyjemnością się dowiesz, pracując w Waszyngtonie.

Albo rzuć okiem na Longmana Harkoo, surrealistę: „W czasie, gdy honorowe miejsce w taksonomii męskiej elegancji wciąż było zarezerwowane dla rodzaju Grubas, Harkoo był klasycznym przykładem gatunku Mystic Potentate, który potrafił wyglądać jak władca. , stylowy i bardzo przyziemny w obszernym fioletowo-brązowym kaftanie, mocno haftowanym, który spuszczał się prawie do czubka jego meksykańskich sandałów. Mały palec jego napalonej prawej stopy. . . był ozdobiony pierścieniem z granatem. Czcigodny Kodak Brownie wisiał na wysadzanym indyjskimi koralikami pasku na szyi. Po przedstawieniu Joemu Harkoo przyznaje, że przez lata poprosił już 7118 osób o zrobienie mu zdjęcia, uroczyście dodając, gdy dowiedział się o europejskim pochodzeniu jego gościa: „Mam wyraźny deficyt czeskich wrażeń”.

Albo weźmy pod uwagę wielkiego artystę ucieczek Bernarda Kornbluma, który na emeryturze osiedla się w Pradze, swoim przybranym domu, „by czekać na nieuniknione”. Albo uwielbiany młodszy brat Joe, Thomas, albo jego rodzice-dowcipni lekarze i dziadek kochający operę. Wszyscy ci ludzie, o czym boleśnie wiadomo, muszą być skazani na zagładę, nawet jeśli Joe desperacko pracuje, by zarobić duże pieniądze, uspokoić niemieckich urzędników, zrobić wszystko, aby pomóc swojej rodzinie wydostać się z hitlerowskiej Europy. Uciec.

Jak A.S. Byatt ujawniła wszystkie implikacje słowa „posiadanie” w swojej nagrodzonej nagrodą Bookera powieści o tym tytule, więc Chabon raz po raz powraca do pojęcia ucieczki. Joe, bojąc się wszelkich przyjemności, uważa, że ​​może „usprawiedliwić swoją wolność tylko w takim stopniu, w jakim wykorzystał ją, by zasłużyć na wolność rodziny, którą zostawił”. Po wielu latach Sam w końcu uwalnia swoje prawdziwe wnętrze. Rosa ucieka z małżeńskiej pustki za satysfakcjonującą pracę w Kiss Comics. Kilka postaci wyrywa się z emocjonalnej niewoli przeszłości. To, że same komiksy są wyśmiewane jako „tylko ucieczka od rzeczywistości”, jest również, według Chabona, niczym innym jak „potężnym argumentem w ich imieniu”. Albowiem wysoko wśród cnót sztuki stoi jej moc tworzenia snu na jawie, wtórnego świata, w którym przy odrobinie szczęścia możemy znaleźć schronienie przed zgiełkiem i bólami serca tego.

Niektórzy czytelnicy mogliby narzekać, że The Amazing Adventures of Kavalier & Clay wydaje się strukturalnie zrujnowany; inni mogą chcieć ostrzec Chabona przed nadmiernym pobłażaniem jego zamiłowaniu do list (dodam, że wspaniałe listy, istne arie katalogowe w prozie, ale jednak). Ostatnie 100 stron, których akcja toczy się w 1955 roku, niemal zbyt dramatycznie unowocześnia ton książki, choć w końcu doprowadza powieść do bardziej niż satysfakcjonującego zakończenia – i to nie takiego, jakiego się spodziewano. Dla mnie nawet symboliczne imiona Kavalier i Klayman brzmią nieco przesadnie i szybko nabrałem podejrzeń co do pewnych ciekawostek w nawiasach, oczywistych sztuczek narracyjnych mylnych wskazówek. Itd. Itd. Ale nic z tego nie ma znaczenia, prawda? Michael Chabon napisał długą, uroczą powieść o amerykańskim śnie i komiksach (okazuje się, że te dwie rzeczy mogą być tym samym). To jest absolutnie niesamowite, super-kolosalne - inteligentne, zabawne i nieustające przyjemność z czytania. W sprawiedliwym świecie — dodam, że nie w świecie Sheldona Anapola — powinien zdobywać nagrody. To wcale nie byłoby niesamowite.

Adres e-mail Michaela Dirdy to dirdam@washpost.com. Jego dyskusja online o książkach odbywa się w każdą środę o godzinie 14.00. na waszyngtonpost.com.

Zalecane