Mistrzowska klasa pisania od Johna McPhee

Michael Dirda E-mail Był 6 września 2017 r.

W „Frames of Reference”, jednym z rozdziałów w John McPhee's „ Szkic nr 4: O procesie pisania ”, ten długoletni pisarz dla „New Yorkera” odwiedza 12-klasową klasę angielskiego swojej wnuczki. Przynosi ze sobą listę około 60 pozycji wymienionych w artykule, który właśnie napisał. „Chciałbym wypróbować na tobie tę listę”, mówi McPhee młodym ludziom. „Podnieś rękę, jeśli rozpoznajesz te nazwy i miejsca: Woody Allen”.





jak uodpornić swój dom na nietoperze?

Wszystkich 19 uczniów zna Woody'ego Allena, więc zaczyna spisywać się na swojej liście. Norman Rockwell, Truman Capote i Joan Baez mają tylko pięć rozdań. Laurence Olivier dostaje jeden. W 2014 roku żaden z tych uczniów ostatniej klasy szkoły średniej nie potrafił zidentyfikować Samuela Johnsona. Albo Sophia Loren. Albo Boba Woodwarda.


Szkic nr 4, John McPhee (Farrar, Straus i Giroux)

McPhee nie zamierza szokować. Z pewnością zna wyniki głosowania, jeśli zapytasz innych uczniów o Johna McPhee.

Nie, chce podkreślić krótki okres trwałości odniesień kulturowych. Proza, która nadmiernie rozpieszcza biodra, może szybko stać się niezrozumiała lub przestarzała. Dzisiejszy obudzony i Adele są wczorajszymi zapalonymi i Dinah Shore. Tak mało trwa, a teraźniejszość nieubłaganie nadpisuje przeszłość.



[ Kto zabił Rolanda Barthesa? Może Umberto Eco ma wskazówkę. ]

Dlatego ponowne odkrycie pozostaje ważną funkcją dla krytyków, naukowców i poważnych czytelników. Nawet jeśli nigdy nie słyszałeś o Billu Bradleyu, możesz odebrać ' Poczucie tego, gdzie jesteś i z przyjemnością przeczytaj ten profil młodego koszykarza. Ta książka, pierwsza McPhee, ukazała się w 1965 roku i od tego czasu została zastąpiona przez 31 innych, z których najbardziej podziwiana jest „ Pomarańcze , '' Nieużytki sosnowe , '' Przybycie do kraju „… o Alasce – i nagrodzonym nagrodą Pulitzera badaniem geologii Ameryki Północnej” Roczniki dawnego świata . Nigdy nie tak krzykliwy jak Hunter Thompson czy Tom Wolfe, ani tak poruszający lirycznie jak Joan Didion, McPhee zawsze polegał na prozie bogatej w fakty, niespiesznej, wymagającej pewnej cierpliwości czytelnika przy opisie naukowym i geograficznym, i prawie zawsze fascynującej. Lata temu, kiedy uczyłem dziennikarstwa literackiego, kazałem sobie kupić zajęcia” Czytelnik Johna McPhee '

ile wyświetleń sprawia, że ​​film staje się wirusowy

Tak się składa, że ​​sam McPhee uczy kreatywnej literatury faktu w Princeton, a dwóch jego byłych studentów — redaktor New Yorkera David Remnick i Joel Achenbach z The Post — gorąco chwali swojego mentora na okładce Szkicu nr 4. Podobno wywodzi się z tego kursu w college'u , ten poufny przewodnik po dziennikarstwie o długiej formie, choć nieco zawiły, jest książką, którą każdy pisarz, aspirujący lub spełniony, mógłby z zyskiem czytać, studiować i dyskutować.



Jednak otwarcie dwóch rozdziałów, w których McPhee przedstawia swoje różne systemy konstruowania artykułów, wymaga odrobiny wytrwałości. Są tam ilustracje w formie wykresów, okręgi, strzałki, linie liczbowe, mapy, a nawet nieistotna ekskursja na temat przestarzałego edytora tekstu o nazwie Kedit. Wynik tego wszystkiego jest prosty: poświęć trochę czasu na zaplanowanie swojego dzieła tak, aby robił to, co chcesz.

[ Nieustający urok poezji A.E. Housmana ]

Test czwartego bodźca, minął dzisiaj

Od tego momentu McPhee udziela bardziej szczegółowych porad. Przestrzega na przykład przed komicznymi zdaniami ołowiu, takimi jak Bezsenność to triumf umysłu nad materacem. Jeśli poważnie podchodzisz do tematu, wyjaśnia, możesz od razu wskazywać, że nie masz zaufania do swojego materiału, więc starasz się to nadrobić, woskując się słodko. Udane pisanie zaczyna się przede wszystkim od wiedzy, co uwzględnić, a co pominąć. Na swoich zajęciach McPhee regularnie prosi uczniów, aby skrócili tuzin linijek Josepha Conrada lub zaostrzyli i tak już zwięzły adres Gettysburga. Jego cel można podsumować klasyczną mantrą tonsoryczną: Przetnij, ale nie zmieniaj.


Autor John McPhee (Yolanda Whitman)

W innym rozdziale McPhee odnosi się do niełatwych relacji między redaktorami a pisarzami, ilustrując swoje uwagi anegdotami z życia w „New Yorkerze”. Kiedyś zapytał ówczesnego redaktora, Williama Shawna, jak mógłby uzasadnić poświęcenie ogromnej ilości czasu i pieniędzy na upewnienie się, że historie magazynu są dokładne. W końcu, poza finansowaniem badań i podróży swoich współpracowników, New Yorker zatrudniał redaktorów kopii, weryfikatorów faktów i własnego gramatyka. Czy ta cała pracochłonna dbałość o szczegóły była naprawdę tego warta? Shawn tylko mruknął: „To trwa tak długo, jak trzeba”.

Jako nauczyciel pisania, dodaje McPhee, powtórzyłem to stwierdzenie dwóm pokoleniom uczniów. Jeśli są pisarzami, nigdy tego nie zapomną. Czy nie kwestionując wagi doprowadzenia wszystkiego do porządku, czy mogę jednak delikatnie odstąpić od tego domniemanego celu artystycznej perfekcji? Chociaż McPhee oferuje przetestowane spostrzeżenia na temat efektywnego raportowania i robienia notatek, zręcznego wykorzystywania cytatów i pośredniego dyskursu, zarówno pod kątem ograniczenia pisarskiego, jak i przyjemności powtórki, żyje jednak w uprzywilejowanym świecie, w którym wydatki wydają się nie mieć większego znaczenia, a on i Nowojorczyk może poświęcić na jeden projekt miesiące, a nawet lata. Jednak większość z nas w branży pisarskiej boryka się z nieubłaganymi terminami i cotygodniowymi rachunkami. Nie stać nas na to, by postępować jak odwieczni absolwenci, niekończące się badania, niekończące się polerowanie. Po prostu robimy, co w naszej mocy, w dostępnym czasie, a następnie przechodzimy do następnego zadania.

Dość takiego zgryźliwości. Od ponad pół wieku John McPhee — obecnie 86 lat — pisze sylwetki naukowców, ekscentryków i specjalistów w każdej dziedzinie. Wszyscy są wyjątkowi w tym, co robią. Tak samo jest z ich wnikliwym kronikarzem:

Kreatywność polega na tym, o czym zdecydujesz się pisać, jak to robisz, aranżacji, w której przedstawiasz rzeczy, umiejętności i dotyku, z jakim opisujesz ludzi i rozwijasz ich jako postaci, rytmy twojej prozy, integralność kompozycji, anatomia utworu (czy wstaje i chodzi sama?), stopień, w jakim widzisz i opowiadasz historię istniejącą w twoim materiale i tak dalej. Kreatywna literatura faktu to nie wymyślanie czegoś, ale maksymalne wykorzystanie tego, co masz.

2000 $ bodźca na miesiąc

Michael Dirda recenzuje książki dla Livingmax w każdy czwartek.

projekt nr. 4

autorstwa Johna McPhee

Farrara Strausa Giroux. 192 osoby 25

Zalecane