„Bogowie tanga”: naginająca płeć opowieść o muzyce i miłości

BOGOWIE TANGA

przez Karolinę
By Robertis





Przycisk. 367 s. 26,95 zł

Tczas się zmienia. Sto lat temu papież Pius X wystosował list pasterski przeciwko tangu, potępiając je jako zdegenerowane, niemoralne, pogańskie. Dziś Papież Franciszek upiera się, że to lubi, że żyje głęboko w nim, że często tańczył go w Argentynie jako młody człowiek. Wskazując na to uderzające odwrócenie opinii, setki tancerzy tanga napadło na Plac Świętego Piotra w grudniowe urodziny papieża, kręcąc się po bruku Via della Conciliazione w czymś, co kiedyś Kościół katolicki nazwałby aktem obscenicznym. Widzę, że „tangeros” są tutaj, wykrzyknął Franciszek, witając tancerzy z miłym powitaniem.

Tango ma długą i długą karierę, odkąd tuż przed przełomem XIX i XX wieku wdarło się do dzikich lokali serwujących napoje w porcie i dzielnicy pakowania mięsa w Buenos Aires. Zaczęło się od tańca między mężczyznami, którzy czekali na swoją kolej w burdelach: dziwny, krążący balet, przedstawiający śmiertelną walkę i często kończący się właśnie tym. Zanim Pius założył czerwony płaszcz, taniec był wyraźnie między płciami — jadowity krok — odtworzenie napięcia między alfonsem a prostytutką, gdy mężczyzna pokazywał kobiecie coś lub dwa. Teraz, oczywiście, tańca uczą dzieci o jasnych oczach, wykonywane są w błyszczących salach balowych na całym świecie, sprzedawane turystom od Paitzdorfu po Peorię. Może to być forma sztuki, ale jest to również dynamicznie rozwijająca się branża.



Niemniej jednak to w tej wcześniejszej, gorszej epoce — w czasach papieskiego potępienia, surowego zakazu cesarza Wilhelma i cenzury angielskiej królowej Marii — Karolina De Robertis ustawia swój kocioł na powieść, Bogowie Tango . I to w przepełnionych conventillos Buenos Aires z przełomu wieków, w tych nędznych slumsach pełnych pechowych imigrantów i smrodu bełkotu, potu i paskudnego mięsa, wpycha swoją dziewiczą bohaterkę, 17-letnią Włoszkę. panna młoda o imieniu Leda. Wysiadając z łodzi w 1913 r., na rok przed papieskim jeremiadem, nie ma pojęcia, że ​​mąż, którego spotkała, nie żyje, że skrzypce pod pachą będą jej ratunkiem, a muzyka płynąca z trzewików będzie jej ratunkiem. agent głębokiej zmiany.

znikną krótkie naturalne fryzury dla czarnych kobiet 2019
Bogowie tanga” autorstwa Carolina De Robertis ( /Knopf)

Leda pochodzi z wioski Alazzano, dzień jazdy bryczką z Neapolu. Poślubiona przez pełnomocnika kuzynowi Dantem, gorliwej, pracowitej młodzieży, która stara się zapewnić im lepsze życie w Nowym Świecie, wydaje się być w stanie odrętwienia: raczej obserwuje niż żyje, raczej rejestruje emocje niż naprawdę czuje . Wykonuje czynności związane ze ślubem bez ekscytacji i ciekawości, co może ją czekać za morzem. Kiedy ta wysoka, tyczkowata, niewzruszona młoda kobieta przybywa i odkrywa, że ​​jej mąż zginął w bójce i że jest sama w nowej, niebezpiecznej krainie, decorum nakazuje, by napisała do swojej rodziny, prosząc o przysłanie pieniędzy i pożegnanie jej droga do domu. Ale coś zatrzymuje jej rękę.

Sama sobie radzi, pracując w kręgu krawieckim na dziedzińcu swojego klasztoru wraz z kilkoma nowo poznanymi przyjaciółmi. Powoli, niepewnie wyczuwa Buenos Aires. Ku swemu zdumieniu słyszy tango grane właśnie tam, na ulicy miasta. Stary człowiek to nieodparta syrena. Ten dźwięk ją usidlił. Zaatakował jej kości, wezwał jej krew. Nie znała siebie; teraz przyszło jej do głowy, że nic nie wie, nic, nic o świecie, nie mogła nic wiedzieć, skoro nie wiedziała, że ​​świat zawiera to uczucie, taki dźwięk, takie przebudzenie, melodię tak bogatą jak noc.



Sama w swoim maleńkim pokoju wyjmuje skrzypce, które jej ojciec podarował jej jako prezent dla męża Dantego. Kobietom nie wolno grać, a Leda nigdy nie była zachęcana, ale jej ojciec był utalentowanym skrzypkiem, a ona nauczyła się, uwewnętrzniając każdą lekcję, jakiej udzielił jej bratu. Po cichu stukając w kadencje, bez dźwięczenia strun, żeby nie zaalarmować sąsiadów — Gdzie starzec położył palce? — zaczyna grać tango, ćwicząc, aż stanie się godna grania u boku starożytnych na ulicy.

To tutaj Leda podejmuje odważną decyzję, prawie niewyobrażalną dla kobiety swoich czasów: przebierze się w strój Dantego, poda się za mężczyznę i będzie realizować tę muzyczną obsesję. Opuszcza swoje sąsiedztwo, obcina włosy, ścisza głos i rozpoczyna nowe życie w barach i burdelach tego zaciekłego miasta portowego. Tak więc Leda staje się Dante, a Buenos Aires otwiera się przed nią w całej swojej surowej seksualnej wspaniałości, zmuszając tę ​​świeżo przemienioną bohaterkę do życia, które jest zabronione na wiele sposobów.

De Robertis — urodzony w Urugwaju autor dwóch dobrze przyjętych powieści, Perła oraz Niewidzialna Góra , a także była obrończyni praw kobiet — jest naturalną gawędziarką, choć niezbyt literacką: jej proza ​​nigdy nie wznosi się w górę, jej charakterystyka jest rzemieślnicza, a jej klimaty nie zapadają w pamięć. O dziwo, nigdy tak naprawdę nie słyszymy tanga. Otrzymujemy takie fragmenty, które mają nas poruszyć do ekstaz, do których wznosiliśmy się w przeszłości dzięki muzyce: Grała tango za tango, pieśni, które wzbierały, lały, płynęły, płynęły, płynęły, pędziły, pełzały, nuciły, iskrzyły, wyły , opłakiwał, przechwalał się i walczył z powietrzem. Objęła je wszystkie, zagrała je wszystkie. Jej radość rosła wraz z umiejętnościami. Ale mówi się nam o piosenkach, a nie zmusza się do ich słuchania. Tango, w całej swej wężowej, migoczącej niepokoju, pozostaje nieuchwytnym kochankiem, nawet gdy Leda/Dante przechodzi od romansu do romansu, od kobiety do kobiety, od podboju do podboju, tkając splątaną sieć ludzkiego oszustwa.

Przez cały czas przewija się jak motyw przewodni, tajemniczy koniec młodej przyjaciółki Ledy w Alazzano, dziewczyny, która zaczynała jako wolny, witalny duch, a okrutny los zmieniła się w lubieżną, niewolniczą wariatkę. To właśnie ten rozdzierający serce wątek i nieustająco napędzająca opowieść o zmianie płci w niebezpiecznym czasie sprawiają, że jesteśmy zachwyceni, przewracając strony.

Nieważne, że skrzypek nie może doskonalić sztuki tanga samym palcowaniem bez opanowania ognistego, ale czułego smyczka. Nieważne, że mimo wszystkich pijanych głupców w Buenos Aires kobieta nie może długo udawać mężczyzny.

Hojny krytyk mógłby powiedzieć, że De Robertis dobrze wybrała swój temat. Ci, którzy znają tango, tak jak Papież Franciszek, poczują, że jest ono żywą spiralą, poruszającą się głęboko w nich. I tak, mimo wszystkich niedoskonałości książki, wyłania się kręta narracja. Możemy sobie wyobrazić ścieżkę dźwiękową życia Dantego.

bez recepty leki dla ed

jest byłym redaktorem Book World; jej książki zawierają powieść Noce w Limie i biografia Bolívar: amerykański Liberator .

Ron Charles wróci w następną środę.

Zalecane