Abraham Verghese, autor „Cutting for Stone”, opisuje swoje pisarskie życie

Piszę kradnąc czas. Godziny w ciągu dnia nigdy nie wydawały mi się należeć do mnie. Najwięcej należało do mojej codziennej pracy jako lekarza i profesora medycyny — od ośmiu do dwunastu godzin, a na początku nawet więcej. Żeby nie brzmiało to tak, jakbym miał urazę do mojej codziennej pracy, muszę powiedzieć, że moja codzienna praca jest powodem, dla którego piszę i była to najlepsza rzecz dla mnie jako pisarza. Rzeczywiście, kiedy jestem proszony o napisanie porady, co jest rzadkością, proponuję to: zdobądź dobrą pracę na dzień, taką, którą kochasz, najlepiej taką, która cię pochłonie i wypłynie twoją łódź na rzekę życia. Następnie bądź pasjonatem, daj z siebie wszystko, bądź dobry w tym, co robisz. Wszystko to daje wiele do pisania, a także odciąża pisanie. Liczenie na pisanie na spłatę kredytu hipotecznego lub czesnego dziecka jest zdecydowanie ryzykowne.





Kolejny zastaw na czas należy do rodziny. Wiem, gdybym był komputerem, wymieniłbym rodzinę przed pracą. Ale jestem prawdomówny. Obecna obsesja rodziców, aby być wszystkim dla swoich dzieci, od dostawcy Mozarta w macicy, przez muzę, trenera, doradcę obozowego i szofera, po tak wiele wzbogacających zajęć, na jakie można sobie pozwolić, ostatecznie powoduje, że rodzice osiągają zbyt mało w pracy. Zastanawiam się, czy rodzi dzieci bardziej uzdolnione niż rodzice, którzy nie mieli żadnej z tych rzeczy. (Tam, powiedziałem. Ktoś musi.)

Niedawno ktoś zapytał moją mamę, która jest po osiemdziesiątce, jak pielęgnowała talenty swoich trzech synów. (Mój starszy brat jest profesorem na MIT; mój młodszy jest informatykiem w Google.) Powiedziała: Nic nie zrobiłam. Modliłem sie. Całkiem prawdziwe. Nie ma dla mnie obozu pisarskiego ani obozu w dziczy i nie narzekam. Byłem szczęśliwszy konstruując własne wzbogacenie. Moja mama ciężko pracowała w swojej pracy i dała z siebie wszystko, podobnie jak mój tata. Widziałem to i podziwiałem. Daję ten sam przykład moim dzieciom, chociażby dlatego, że nie byłem w stanie i nie miałem inspiracji, aby zrobić małą ligę, rzecz Webelo.

A po tym, jak rodzina położy się spać, kilka pozostałych godzin według wszelkich praw powinno należeć do czasopism medycznych ułożonych przy łóżku. Tuż obok czasopism znajduje się Harrison’s Principles of Internal Medicine. Stałym zadaniem, jakie sobie postawiłem, jest przeczytanie tego 4000-stronicowego tomu od deski do deski w ciągu dwóch lub trzech lat przed ukazaniem się nowego wydania. Przeczytałem w ten sposób może 10 wydań w swoim życiu, ale jest coraz trudniej. Po pierwsze, książka (jeśli kupujesz pojedynczy tom) waży około 10 funtów. A Harrison nie czyta jak Conrad czy Forster, nawet jeśli temat jest dla mnie nieskończenie fascynujący.



Pozostaje więc czas, który należy do snu. I to właśnie z tej skrytki muszę ukraść. To nie jest szczęśliwa ani idealna aranżacja; Mam taką samą potrzebę snu jak następna osoba. Budzę się z pragnieniem więcej snu, a nawet w dni, kiedy planuję nadrobić deficyt i iść wcześnie spać, powieść lub coś innego nie pozwala mi czytać dłużej niż 15 minut, na które sobie pozwalam.

Lekarz i autor Abraham Verghese. ( © Barbi Reed)

Oczywiście nie twierdzę, że ta metoda jest skuteczna. Napisanie mojej pierwszej książki zajęło cztery lata; drugi, pięć; trzeci, osiem. Trollope nigdy nie będzie kwestionowany przez moje wyniki. Joyce Carol Oates wyprodukowała dwie książki, kiedy pracowałem nad długim rozdziałem. Ale nie spieszy mi się z wydaniem książki, tylko po to, żeby zrobić to dobrze — moja codzienna praca pozwala na ten luksus.

Czytając to ostatnie zdanie, zdaję sobie sprawę, że brzmi to jak pasywna i mało ambitna strategia. Tak nie jest. Marzę o tym, aby każda książka, którą piszę, dzieją się niesamowite rzeczy: nagrody, wyróżnienia i wyprzedaże. Trzeba mieć wielkie marzenia; trzeba dążyć do czegoś, co jest najlepsze, jakie może sobie wyobrazić. Po co pisać inaczej? (Dotyczy to czegoś więcej niż pisania, ale ograniczę się tutaj). Ale – i to jest klucz – jeśli wielkie rzeczy się nie dzieją, świat się nie kończy, nie skaczę z urwiska. To dlatego, że wciąż mam dzieci, ludzi, których kocham. . . i moją pracę. Nadal istnieje wielki przywilej każdego ranka spotykania się z pacjentami, spotykania ludzi ze wszystkich środowisk, radzenia sobie z ostrymi i przewlekłymi sprawami, które sprawiają, że ambicja pisania wydaje się banalna. A do tego poranne sprawozdanie, wielkie obchody i południowa konferencja do wzięcia udziału, a także szansa, by odwiedzić koleżankę z antropologii pełną pomysłów, które odnoszą się do moich zainteresowań. I jest moja środowa poranna grupa mężczyzn i . . . Życie toczy się dalej.



Kiedy moja najnowsza powieść, Cięcie na kamień , utkwiło mi w głowie, zaczęła się dziać ciekawa rzecz. Moja podświadomość niosła tę historię. Miałam wrażenie, że jest zakochana w pięknej kobiecie, ale ona wymyka się tobie, przychodzi i odchodzi, składa obietnice, a potem wycofuje się, jednego wieczoru zostawia cię w niebie, a następnego dnia w zastoju. Noszenie tego zamieszania z poprzedniej nocy nieuchronnie oznaczało, że najdziwniejsze rzeczy dzieją się w pracy, wglądy, które otwierały nowe perspektywy, prowadziły mnie do przodu, kazały powiedzieć, muszę o tym pamiętać (a jednak równie często o zmroku zapomniałem). Wiem, że moja podświadomość szukała połączeń, powiązań, dróg, wyjść, a to, co zostało powiedziane i zrobione w pracy, wydawało się wiązać kosmyk tego snu z tamtym, ten fragment myśli z tym, ten obraz z tym ten kolor. . . . Pomogła bezsenność.

Wraz z rozwojem mojej książki tempo przyspieszyło, a ponieważ mój cierpliwy redaktor (cierpliwy co do cnoty, a nie osoba) stał się po kilku latach mniej niż cierpliwy, zacząłem składać kilka dni pisania razem — piątek z weekend lub niedziela z poniedziałkiem i wtorkiem. Te ciągi dni były zupełnym luksusem, ponieważ byłem w stanie uchwycić duże garści historii i zachować je wszystkie w mojej głowie, gdy zbierałem i zmieniałem. Kiedy nadchodził termin wydania ostatniego rękopisu, wyjeżdżałem tu i tam na tydzień z pracy, ale zawsze z pewną obawą. Widzisz, medycyna jest moją pierwszą miłością; czy piszę beletrystykę czy literaturę faktu, a nawet jeśli nie ma to nic wspólnego z medycyną, to wciąż o medycynie. W końcu czym jest medycyna, jeśli nie życie plus? Więc piszę o życiu. Każdego ranka zanurzam się w rzece, pozwalam nurtowi się chwycić. To nie jest ta sama rzeka, do której wszedłeś wczoraj. Dzięki Bogu za to.

Verghese jest autorem bestsellerowej powieści Cięcie na kamień i dwa pamiętniki, Mój własny kraj oraz Partner w tenisie .

Zalecane